wtorek, 11 lutego 2014

X I am home.

- Shannon! Musimy porozmawiać! - Jared z gniewem wtargnął do pokoju starszego brata, przerywając mu drzemkę.
- Co ty robisz, człowieku? Wyjdź z mojego pokoju, śpię! - Shanimal zakrył twarz poduszką, usiłując ponownie zasnąć.
- Dzwoniła Sandra.
- Budzisz mnie przez jakąś dziwkę? Co, przyszła pani Leto postanowiła ratować związek?
- Zamknij się idioto i spójrz na mnie. Mam jedno pytanie i oczekuję na nie odpowiedzi. - Ton Jaya nie zwiastował niczego dobrego, więc Shann podniósł się posłusznie. Przetarł oczy i czekał.
- Wal, Sherlocku.
- Ok, ale oczekuję poważnej i szczerej odpowiedzi. Jesteś moim bratem czy nie?
- No jestem, dobrze... Obiecuję - Shannon położył rękę na sercu i uśmiechnął się szyderczo, przy okazji jeszcze bardziej denerwując młodszego braciszka.
- Co zaszło tamtej nocy między tobą, a San?
- Nie pamiętam. To było dawno. Tydzień, czy dwa tygodnie temu... Od tamtej pory spałem z wieloma pięknymi damami, nie utkwiły mi w pamięci szczegóły łóżkowych zabiegów twojej dupy.
- Damami? Trochę szarżujesz. - Jay wysilił się na uśmiech, po chwili jednak jego usta znów zacisnęły się w grymasie złości. - Nie ściemniaj, znam cię. Jeśli mnie okłamałeś, to...
- To co, kurwa? - Przerwał mu perkusista. - Wyrzucisz mnie z zespołu? Pobijesz mnie? Nie bądź śmieszny. Co cię tak wzięło na jakiegoś rudzielca? Możesz mieć takich tysiące. Po jednej na każdą noc, a jeśli będziesz grzeczny, załatwię ci jeszcze więcej napalonych laseczek. Tylko zapomnij już o Sandrze, ok? Namieszała ci w głowie, martwię się - na potwierdzenie swoich słów podszedł do brata i położył dłoń na jego ramieniu. Ten jednak natychmiast ją strącił.
- Ty naprawdę nic nie rozumiesz? W dupie mam te twoje lalunie, San jest wyjątkowa i to jej chcę! A teraz mnie posłuchaj. Spałeś z Sandrą?
- Nic ci do tego.
- Zadałem ci pytanie! - Jared krzyknął, zapluwając przy okazji wszystko w zasięgu ręki.
- Nie... - Shannon odwrócił wzrok, próbując ukryć rosnące zmieszanie.
- Słucham?! Powtórz, bo chyba się przesłyszałem do cholery.
- Nie! Dotarło? Nie pieprzyłem twojej dziuni!
- Dobrze. A teraz spróbuję być spokojny - Jay zacisnął zęby. - W takim razie, dlaczego pozwoliłeś mi zrobić jej awanturę? - Jego twarz była czerwona, jak nigdy. Najchętniej wymierzyłby bratu ostateczny cios, nie mógł jednak tego zrobić, dopóki nie pozna motywów jego działania.
- Nie powinieneś... Nie powinniśmy wiązać się na stałe. Tym laskom chodzi tylko o naszą kasę, bro. Oskubałaby cię i odeszła. Wszystkie takie są. Po co ci dziewczyna? Możesz mieć każdą - starszy Leto usiadł na swoim łóżku i wbił wzrok w podłogę. Nie miał ochoty na dalsza rozmowę ze wściekłym bratem. Przede wszystkim bał się o własne uzębienie, co uświadomił sobie widząc jego agresywne spojrzenie.
- Ach, dziękuję ci, miłościwy sędzio ludzkich dusz! Kim ty, do cholery, jesteś?
- Twoim bratem! Jestem twoim bratem i nie pozwolę, żeby ktoś wkopał cię, tak jak mnie.
- Pozwól, że nie padnę na kolana i nie będę ci dziękować. Muszę jechać - Jared rzucił Shanniemu pogardliwe spojrzenie i odwrócił się do wyjścia.
-Dokąd? - Bębniarz zaczynał rozumieć, że jego plan od początku był skazany na porażkę.
- Naprawić to, co zniszczyłeś. Do Sandry.
Idiota, idiota, idiota! Po co się wtrącałem?! Jakby mi było za mało kłopotów.

Shannon walił w bębny w pokoju muzycznym. Pot spływał z jego umięśnionych ramion, a policzki miał rozgrzane do czerwoności. Obwiniał się za całe zamieszanie. Widział w tym swoją własną ideologię, jednak wiedział, że teraz ciężko będzie mu odzyskać zaufanie brata. Nie traktował Sandry poważnie. Wydawała się być w porządku, nawet pomogła mu odpędzić złe myśli, ale wciąż była tylko jedną z wielu lasek jego braciszka. Zagrożeniem dla ich opinii, ich relacji i dla zespołu. Shann musiał się kogoś poradzić, nim wykończą go wyrzuty sumienia. Padło na Tomo.
- Oprah Winfrey, słucham? - Wysoki, męski głos rozległ się po drugiej stronie telefonu.
- Milicevic, nie wydurniaj się, kobieto - zaśmiał się Shannon.
- Wypraszam sobie. Co słychać, piękny i bogaty?
- Właściwie potrzebuję się komuś wygadać. Masz dzisiaj czas, czy żona funduje ci kolejny areszt domowy?
- Zabawne. Robótki ręczne zaliczyłem wczoraj, malowanie kubków z teściową tydzień temu... Tak, myślę, że możemy się dzisiaj spotkać - zaśmiał się Tomislav.
- No to idealnie. Wpadnij do mnie o szóstej. Weź ładną bieliznę - Shann mamrotał seksownie, z trudem powstrzymując napad śmiechu.
- Dla ciebie zawsze, skarbie. Lecę depilować nogi, ciao! 
Shanimal usiadł na podłodze, przerzucając przez ramię mokry od potu ręcznik. Uśmiechnął się szeroko i pokręcił głową. Rozmowy z Tomo zawsze poprawiały mu humor. Jared też potrafił się bawić, jednak jego głowę zbyt często zaprzątała praca. Był nieobecny i spięty. W niczym już nie przypomniał siebie sprzed dziesięciu lat. Przykre to było dla starszego z braci, tym bardziej doceniał on obecność Tomo.
-Boże, uwielbiam tego oszołoma...- wymamrotał i powędrował pod prysznic.

Po drodze do Sandry, Jay wstąpił jeszcze do sklepu. Kupił butelkę szampana i bombonierkę, po czym udał się do kwiaciarni, skąd wyszedł z ogromnym bukietem czerwonych róż. Z niemałym stresem wsiadał za kierownicę swojego samochodu. Kierował nerwowo, gwałtownie przyspieszał i hamował, doprowadzając do szału innych kierowców. Po pół godzinie drogi dojechał na miejsce. Jak mantrę powtarzał pod nosem wyuczony na pamięć tekst przeprosin, wszystko uleciało jednak z jego głowy, gdy jego oczom ukazały się drzwi niewielkiego mieszkania dziewczyny. Zapukał cicho. Po chwili usłyszał odgłos otwieranego zamka.
- Cześć... - Wymamrotał, siląc się na uśmiech.
- Cześć. Wejdziesz? - Mimo, iż Jared zapowiedział wcześniej swoją wizytę, San nie czuła się gotowa na rozmowę. Jej myśli wciąż przepełnione były goryczą i niepewnością.
- Jasne, dzięki. Sandro... - muzyk przeszedł przez próg, odkładając skórzaną kurtkę do rozległej, czarnej szafy.
- Wiem, co chcesz powiedzieć, Jay. Shannon się przyznał, bardzo Ci przykro, 
jest Ci wstyd i zapewne chciałbyś mi to jakoś wynagrodzić. Uspokoję cię - nie chcę od Ciebie niczego, nie narobię plot. Mogę zniknąć z twojego życia tak, jak sobie życzyłeś. - Dziewczyna szybkim krokiem przeszła do kuchni, chcąc uniknąć palącego wzroku Jareda. Co on miał takiego w sobie, że w głębi duszy czuła, że nie potrafi być na niego zła?
- To nie tak, uwierz. Proszę wysłuchaj mnie. 
- Nie wiem, co możesz mi jeszcze powiedzieć... 
- Daj mi szansę! Błagam! - wokalista podszedł do San i delikatnie dotknął jej ramienia. Podziałało.
- Dobrze... - Przeszły ją przyjemne dreszcze. - Mów.

Shannon radosnym krokiem podszedł do drzwi, zza których rozległo się pukanie Tomo.
- Jestem, kochanie! - Krzyknął Chorwat i rzucił się na zdezorientowanego perkusistę.
- Zejdź ze mnie, durniu! - Shann śmiał się głośno, uwalniając się z uścisku. - Chodź do salonu, wyzywam cię na partyjkę na konsoli.
- Bardzo chętnie, kluseczko. Stęskniłeś się?
- I to jak, misiaczku - bębniarz pocałował Tomo w policzek, ten jednak natychmiast odsunął się z przerażoną miną.
- Napaleniec - zaśmiał się, otwierając puszke piwa.

~~~~~~~~~~~~~~
Hej Marsiątka!

Oddaję Wam rozdział, nad którym spędziłam chyba najwięcej czasu. Spóźniony o jeden dzień, jednak w końcu kompletny :) zapraszam do komentowania!
MARShugs

ClaudiaEchelon

3 komentarze:

  1. Te momenty Shannona z Tomo są najlepsze. Uśmiałam się ;3
    Wgk. to wszystko zapowiada się dobrze, mam nadzieję, że znów nic się tam w życiu Jareda nie posypie. No, ale z drugiej strony trzeba nieco urozmaicać :)
    Pozdrawiam, Tosia

    http://sue-historia-z-marsa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shomo zobowiązuje :D Uwielbiam tych wariatów :)
      Wielkich tragedii już nie planuję Jaredowi, przynajmniej na razie. Mam pewne plany co do całej ekipy :D
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Nie mam pojęcia, jak ja to zrobiłam, ale ominęłam ten rozdział O.o wchodzę na nowy i mówię: coś jest nie tak, cofam się, a tu proszę :D Czekają mnie dzisiaj dwa rozdziały do przeczytania :D
    Na miejscu Jr zabiłabym Shana. Strasznie opanowany musi być, że jednak nie wybił mu tych zębów :D A momenty z Tomem, hah dobre to było :D
    Pozdrawiam,
    Katarina

    OdpowiedzUsuń